Nie zjadaj mebli z czekolady, czyli: jak radzić sobie z krytyką?

Kreatywni ludzie to mają trochę przekichane. Bywają bardziej wrażliwi na wszystko wokół i właściwie to można by powiedzieć, że oni wszystko bardziej. Tak tak, krytyka też wchodzi bardziej niż przeciętnemu człowiekowi (oczywiście fakt ten jest poparty moimi wieloletnimi badaniami, nad którymi spędziłam całe życie w poprzednim wcieleniu oraz dowodem anegdotycznym z cyklu: jeśli ja tak mam, to inni pewnie też). Niestety, tworząc cokolwiek musimy liczyć się z tym, że spotkamy całe tłumy specjalistów od wszystkiego, którzy chętnie będą nas policzkować.

Przecież całkiem logiczne jest, że jeśli ktoś przykładowo postanowi robić meblościanki w stylu PRL z czekolady deserowej, to nagle ziemia się rozstępuje i wypluwa wybitnych specjalistów od wykonywania meblościanek w stylu PRL z czekolady, którzy bardzo chętnie podzielą się swoim bogatym doświadczeniem nabytym podczas oglądania w 1999 programu w TV. Wiadomo, to jest wspaniała pasja i talent, ale kto to widział, żeby używać czekolady Alpendolg, kiedy wszyscy na świecie wiedzą, że jedynym sensownym surowcem w tej materii jest czekolada Lewaw, a tak poza tym to ten zawód absolutnie nie ma przyszłości, więc żal takich przegrywów, co to zamiast iść do normalnej pracy robią jakieś durne meble.

I można by sobie pomyśleć, że przecież ten komentarz jest na tyle godny pożałowania, że na pewno nikt nie byłby w stanie się nim przejąć. Nie dajmy się zwieść pozorom — choć pewnie istnieje na świecie ktoś, kto roześmieje się w głos i będzie sobie dalej rzeźbić w czekoladzie, to ci mniej pewni siebie zjedzą swoje meblościanki na kolację, przeglądając jednocześnie ogłoszenia o pracę, a z oczu ich będą kapać łzy. No dobra, zatem co robić, kiedy ktoś nas krytykuje, a my powolnym krokiem zmierzamy do tej drugiej grupy, czyli jak radzić sobie z krytyką?

po pierwsze…

…nie myl krytyki z hejtem. Krytyka ma zrobić nam dobrze. Celem hejtu jest tylko i wyłącznie nasz płacz i zgrzytanie zębów oraz +30 do samopoczucia hejtera. Łatwo go rozpoznać — jego wypowiedź charakteryzuje się:

  • barwnym językiem nasyconym wyrażeniami nacechowanymi ekspresywnie
  • tonem wypowiedzi na poziomie organizmów jednokomórkowych
  • caps lookiem, wykrzyknikami i wielokropkami w zależności od tego, czy mamy do czynienia z hejterem wściekłym czy raczej nostalgicznym
  • urazem z dzieciństwa autora hejtu.

Takie wypowiedzi nie powinny zajmować naszych myśli nawet przez nanosekundę. Nie polecam również podejmowania dyskusji, bo dyskusje z hejterami mogą przenieść nas do innego wymiaru, w którym poziom abstrakcji jest równy sumie przekleństw i wykrzykników pomnożonej przez ilość słów niezwiązanych z komentowanym tematem, a stamtąd naprawdę ciężko trafić do domu. Najlepszym sposobem na pozbycie się tego problemu jest prostokątny element znajdujący się na klawiaturze i posiadający napis „delete”.

A ty, za kogo dziś przebierzesz swojego hejtera?

Niestety mam wrażenie, że ostatnio w alternatywnym świecie zwanym Internetem panuje moda na kryptokrytykę, która jest po prostu hejtem owiniętym cukrową watą, wypowiadanym przez osoby sprawiające wrażenie istot wyposażonych w organy myślące. Tutaj sprawa się trochę komplikuje, ponieważ są one dla nas bardziej wiarygodne i jesteśmy skłonni uwierzyć w to, że mają rację. Nawet jeśli wiemy, że są to słowa które mają jedynie sprawić, że poczujemy się gorzej, to i tak są lunchem dla naszego wewnętrznego krytyka, który najedzony będzie szedł za nami krok w krok i sączył je do ucha w rytm hitów lata 2018. Polecam w wyobraźni przebrać go za drzewo, a do tego wykorzystać zdjęcie profilowe hejtera i ubrać go w Paincie w strój kaczuszki. Od razu stracą nieco na wiarygodności.*

po drugie…

…przyjrzyj się osobie krytykującej. Istnieje duża szansa, że jakiemuś Radkowi z przedmieścia wraz z piwem, którym pochlapał sobie klawiaturę, rozlało się trochę frustracji, którą na co dzień musi dzielnie nosić w sobie. Daleka jestem od oceniania kogokolwiek — może miał gorszy dzień, może pracuje na sześć etatów, a do tego jego kot przytył 10 kilogramów i teraz wstydzi się go pokazywać na Instagramie. Oczywiście to żadne usprawiedliwienie, jednak polecam nauczyć się słowa takich ludzi kasować z Internetu i przede wszystkim z głowy, bo one naprawdę nie mają ŻADNEGO powiązania ze stanem rzeczywistym.

po trzecie…

…nie myl hejtu z krytyką i weź ją na klatę. Nie popadajmy w skrajności — choć nie jestem zwolenniczką krytykowania, to jednak nie każda wypowiedź, która powoduje ból w sercu, jest hejtem. Czasem po prostu będziemy musieli się z tym zmierzyć, dokonać analizy i wyciągnąć wnioski, by móc dalej się rozwijać.

…zdystansuj się do słów innych ludzi i nie pozwól, by tobą rządziły. Postaraj się nie odbierać negatywnych wypowiedzi personalnie, bo jako wrażliwce mamy tendencję do myślenia, że równanie „popełniłam błąd=jestem beznadziejna” jest prawdziwe.

…zdystansuj się potrójnie, jeśli krytykuje cię rodzina lub przyjaciele. Niestety nasi bliscy z teoretycznie dobrymi intencjami potrafią swoimi słowami kopać w ziemi dół po to, by ostatecznie zepchnąć tam nasze dążenia i cele, szczelnie przysypując na wieki wieków. Jeśli ktoś ma niezły ubaw, bo szydełkujesz zamiast pracować w korporacji, bądź na to głuchy. Jeszcze przyjdzie taki dzień, w którym inni będą ci zazdrościć (a może już to robią). Każdy, kto w jakiś sposób wychylił się poza schemat, spotkał się w którymś momencie swojej drogi z drwiną i złośliwymi uśmieszkami. Kto traktował poważnie jeszcze kilka lat temu ludzi, którzy głosili, że ich marzeniem jest hodowanie alpak? A dziś proszę: kochamy je ponad wszystko i jeszcze chcemy płacić za możliwość wyprowadzenia tychże na spacer. Rób swoje i nie zwracaj uwagi na uszczypliwości.

…pracuj nad pewnością siebie. Ona naprawdę bardzo pomaga utrzymać się na lądzie, kiedy zalewa cię fala hejtu, krytyki i nieprzyjemnych słów. Otaczaj się pogodnymi ludźmi, którzy nie szczędzą innym lukru. Nic tak dobrze nie wpływa na poczucie własnej wartości, jak pozytywni ludzie, którzy oprócz konstruktywnej krytyki potrafią również powiedzieć coś miłego i obsypać nas conffetti, uskrzydlając i pchając do przodu.

*Tylko nie mścij się i nie publikuj tego nigdzie. Lepiej nie zniżać się do tak filigranowego poziomu.

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, nie zapomnij podzielić się nim ze znajomymi!

Leave a Comment