Walentynki? Jestem za, a nawet za!

Wiem, wiem, pewnie macie już dosyć tych wszystkich serduszek, przytulasów i zakochanych. A ja… wcale nie! Jaka to miła odmiana, kiedy 7 miliardów ludzi mówi o miłości.

W końcu miłość to nie tylko zakochane pary. Każdy ma kogoś do kochania: jasne, można kochać męża, ale też dzieci, mamę, kota, panią z Tesco i listonosza, a jak już naprawdę nikt nie przychodzi nam do głowy, to można, a nawet należy kochać siebie. A przecież jak się kogoś kocha, to chcemy go rozpieszczać, więc czemu by nie porozpieszczać choć raz w roku samego siebie?

Nie lubię tych argumentów, że „my to kochamy się cały rok”, tak jak nie lubię wielu innych frazesów powtarzanych przy byle okazji. Jakoś nie widzę powodu, żeby robić to wszystko 364 dni w roku, a ten jeden akurat nie. Przecież to miłe uczucie: zrobić komuś niespodziankę i samemu takąż dostać, prawda? Uwielbiam dawać prezenty, jeszcze bardziej uwielbiam je dostawać, bo w końcu (prawie) każdy z nas ma w sobie głęboko ukrytego czterolatka, który skacze i piszczy w okolicach urodzin, Bożego Narodzenia i wszystkich innych okazji wartych świętowania. Pewnie, że niespodzianki można robić bez okazji. Tylko kto z nas naprawdę robi takie rzeczy? Znajdzie się jakaś garstka osób, która zaraz będzie mi tu krzyczeć, że ależ oczywiście, my dajemy sobie prezenty-niespodzianki w każdy wtorek – to cudownie, też bym tak chciała! Ale powiedzmy sobie szczerze, że większość z nas (teoria jak zwykle poparta moimi wieloletnimi badaniami, które prowadzę w tajnym laboratorium) potrzebuje jakiegoś bodźca, żeby podjąć taki wysiłek. A nic tak nie motywuje, jak kalendarz i świadomość, że pół świata dziś się zmobilizowało do okazania komuś serca.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Monika Nowak Patrz Szerzej (@patrzszerzej)

Po coś jednak zaznaczamy sobie te daty na czerwono, prawda? Nie mamy w zwyczaju na codzień pokazywać bliskim i dalszym, że są ważni i wyjątkowi. Czy to źle, że kilka razy w roku zatrzymujemy ten kołowrotek codzienności, żeby dać komuś kwiatka i go uśmiechnąć? Oczywiście, że nie. Buntowanie się i udawanie, że te małe święta nie istnieją, powodują tylko, że dobrych uczynków i życzliwości będzie mniej. Niech sobie są, a kto ma w sobie tyle miłości, że się boi, że w ten jeden dzień w roku go rozsadzi, niech rozdaje ją każdego dnia po trochu. W końcu nikt nie mówi, że cały ten zapas trzeba trzymać 364 dni w sobie.

Nie zachęcam do obchodzenia walentynek. Nie zniechęcam do obchodzenia walentynek. Niektórych drażnią, innych cieszą i każdy ma prawo żyć tak, jak chce. Pod warunkiem, że w tym samym czasie nie strzela do tych, którzy lubią inaczej niż on sam. Mimo wszystko uważam, że dzień, w którym dostaje się prezenty, nie może być złym dniem, no hej! Dziwny jest ten świat i nawet jeśli ta wszechobecna miłość skończy się 14 lutego o północy, to zawsze był to o jeden dzień więcej, w którym na świecie było bardziej pluszowo.

Leave a Comment