czy_trzeba_mieć_talent_żeby_zostać_fotografem

Talent — czy trzeba go mieć, żeby zostać fotografem (albo kimkolwiek innym)?

Wyobraź sobie taką sytuację: przeglądasz filmiki w internecie i w pewnym momencie natykasz się na wybitnego gitarzystę. Nie znasz się na tym, ale widzisz, że to, co robi ten człowiek, przekracza ludzkie możliwości: szybkość i gracja jego ruchów, dźwięki płynące z gitary i ogólny całokształt… To nie ma prawa się dziać i przeczy prawom fizyki. A jednak się dzieje. Co wtedy myślisz? „Cóż za niesamowity talent!” I idziesz dalej oglądać koty udające chleb (klik). Pytanie, które należy sobie zadać, brzmi: ile w tym przypadku procent wszystkiego stanowi talent, a ile ciężka praca i godziny spędzone na graniu?

Czy trzeba mieć talent, żeby zostać fotografem?

Zaczęło się u mnie niewinnie. Pierwsza cyfrówka w prezencie, jeszcze chyba w gimnazjum, i  bardzo ambitne zdjęcia makro kwiatków, much (tak, much) i wszystkiego, co mnie otacza. Wtedy to było takie nic: ot dokumentowanie różnych mniej lub bardziej ważnych chwil tak jak pewnie u 90% ludzkości. Z czasem zaczęłam bardziej się przyglądać temu, co robię i coś zmieniło się w moim podejściu. Podchodziłam bliżej, dalej, patrzyłam bardziej z góry lub bardziej z dołu. Czasem udało mi się zrobić zdjęcie, które naprawdę fajnie wyglądało. I tak sobie żyliśmy: ja, aparat i moje zdjęcia w szufladzie. Pewnego dnia pod wpływem impulsu kupiłam książkę o podstawach fotografii i to był pierwszy podręcznik, który przeczytałam z zaciekawieniem i z własnej woli, a nie przymuszona wizją niezdanych sprawdzianów i braku paska na świadectwie.

Ale ja nie mam talentu…

Potem w ciągu wielu lat zmieniałam aparat wielokrotnie, przy czym muszę się na chwilę zatrzymać w momencie zakupu przeze mnie pierwszej lustrzanki. Każdy, kto przesiadł się z cyfrowego aparatu na pierwszą w życiu lustrzankę, pewnie przeżył podobny szok w stylu „o mój bobrze, jaki ten aparat jest słaby, przecież tym nie da się robić zdjęć!!!1jeden” Mnie również to nie ominęło, ale też nie zniechęciło, więc brnęłam w to, ale jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, że może by tak zmienić kierunek w swoim życiu i zamiast uczyć się rachunkowości, dążyć do tego, by być zawodowym fotografem. To była po prostu pasja i już, a ponadto wiedziałam przecież, że JA NIE MAM TALENTU. To było dla mnie oczywiste: żeby zrobić ciekawe zdjęcie, musiałam się naprawdę napocić. Zdarzało mi się też frustrować, że jest przedwiośnie, na dworze zero liści i koloru tyle, co w Bratysławie zimą, a ja nie potrafię nic z tego wycisnąć. Przecież gdybym miała talent, potrafiłabym zrobić coś oszałamiającego nawet między półkami w supermarkecie, czyż nie? Niemniej nie było to dla mnie aż tak istotne, bo przecież to była tylko pasja po godzinach, a ja pstrykałam dla własnej przyjemności.

…bo gdybym miała talent, nie popełniałabym błędów…

Jednak w pewnym momencie mojego życia nadarzyła się okazja, żeby rzucić w cholerę etat, który w międzyczasie każdego dnia wysysał ze mnie energię i kreatywność. Postanowiłam skorzystać z tej okazji, zanim wszystkie szare i kolorowe komórki w mojej głowie popełnią samobójstwo z powodu biurowej rutyny. Otworzyłam firmę fotograficzną i uzbrojona w profesjonalny sprzęt poszłam robić zdjęcia innym, mając cały czas tę cholerną świadomość, że ja NIE MAM TALENTU. Co z tego, że ludzie byli zachwyceni zdjęciami, które ode mnie otrzymywali? Ważniejsze było, że na sesji robiłam 400 zdjęć i z tego wybierałam 15. Co to za wyczyn? Każdy człowiek z ulicy potrafiłby iść naklepać 400 zdjęć, a prawdopodobieństwo, że kilkanaście będzie trafionych było dość wysokie. Wydawało mi się, że ktoś z talentem robi trzydzieści zdjęć i wszystkie są idealne. Może je co najwyżej trochę dopieścić w Photoshopie, ale nadal to tylko trzydzieści zdjęć. Nie wiem, czy wtedy się jeszcze o tym nie mówiło na YouTube, czy się mówiło, ale ja nie słuchałam, ale tak się uparłam na ten talent, że skutecznie mnie to hamowało.

…a skoro go nie mam, to nic nie muszę robić, bo to i tak nic nie da.

Nie uczyłam się fotografii, bo gdybym miała talent, to bym wszystko umiała ot tak. Nie jeździłam na warsztaty, bo jakbym miała talent, to bym nie musiała. Jedyne, co mnie rozwijało, to sesje, które robiłam i uczenie się na własnych błędach, ale nadal — przecież gdybym miała talent, to nie robiłabym błędów, prawda? Dodatkowo dobijałam się myśleniem, że nie mam żadnego wykształcenia w tym kierunku, a gdybym miała naprawdę być fotografem, to bym nim była. Skoro wybrałam rachunkowość, to przecież fotografia to na pewno nie jest moją drogą (fuck logic). Ach, te nasze bzdurne przekonania. Zmarnowałam naprawdę wiele czasu na takie myślenie. Zamknęłam firmę, rzuciłam fotografię na kilkanaście długich miesięcy. Gdzieś tam w głowie czaiła się ta myśl, że może jeszcze kiedyś do tego wrócę, ale raczej dla przyjemności niż w celach zarobkowych. I w sumie tak też się stało — kiedy kupowałam ostatni aparat, który jest ze mną aż po dziś, miał mi służyć tylko do pstrykania do własnego albumu. Nawet zdjęcia, które wrzucałam na bloga, w 80 procentach pochodziły ze stocków, a przecież mogłam wrzucać swoje i żałuję, że tego nie robiłam.

bo to nie chodzi o talent, tylko o zmianę naszych przekonań

Od przeznaczenia nie uciekniesz. Nie, żebym w nie wierzyła, bo wyrosłam z myślenia, że coś poza nami kieruje naszym losem. Ale robię coraz lepsze zdjęcia i tym razem mam w nosie talent czy jego brak. Owszem, można mieć jakieś predyspozycje do tego zawodu: spostrzegawczość czy radość z kreowania rzeczywistości, którą później mamy uwiecznić. Najważniejsza jest jednak wiedza, której jeśli nie mamy, to po prostu trzeba ją zdobyć, a w dzisiejszym świecie jest ona przecież na wyciągnięcie ręki. To nie chodzi o talent. Oczywiście, że są na świecie osoby utalentowane, ale jaki to jest odsetek fotografów? Znikomy. Za każdym talentem stoi wiedza, doświadczenie i HARÓWA. Bez harówy się nie obędzie, bo to są tygodnie fotografowania za darmo, godziny obróbki i zarwane noce. U mnie ta praca zaowocowała pytaniami o sesje: najpierw znajomych, później dalszych znajomych i w końcu padają pierwsze nieśmiałe zapytania nieznajomych. Wiem, że przede mną jeszcze mnóstwo pracy, ale nie mam zamiaru poprzestawać na tym, co już wiem, bo przecież zawsze możemy być w czymś jeszcze troszkę lepsi, o.

To się tyczy nie tylko fotografii: jeżeli chcemy coś robić, to po prostu to róbmy, a nie szukajmy wymówek w postaci ograniczeń, które sami sobie narzucamy. Łatwo jest wierzyć w talent, który jest przecież czymś niezależnym od nas. Trudniej w to, że za każdym talentem stoją setki godzin pracy, nauki i zdobywania doświadczenia. Czy można odnieść sukces bez talentu? Oczywiście. Ale nie uda się to, jeśli będziemy wierzyć, że wszystko zależy od niego, a kto ma talent, ten już nic nie musi robić.

 

 

Teraz Twój czas! Powiedz mi, jakie jest Twoje zdanie w tym temacie: czy dla Ciebie talent jest ważną kwestią? Koniecznie daj znać poniżej w komentarzu 🙂

Chcesz obejrzeć więcej zdjęć? Zajrzyj na mój Instagram.

Jeśli nie chcesz, by coś Cię ominęło, zapraszam też na fanpejdż.

Sesje zdjęciowe wykonane przeze mnie można obejrzeć tutaj.

 

Leave a Comment