Inspiracja czy kopiowanie? Czyli jak robić to dobrze
Prowadzę konto na Instagramie już prawie trzy lata. Dylemat: „inspiracja czy kopiowanie?” towarzyszy mi przez cały ten czas. Przez te trzy lata widziałam tam słabe zdjęcia, średnie zdjęcia, świetne zdjęcia i mnóstwo kopii każdego z nich. Czasem kopia była lepsza niż oryginał, częściej gorsza, ale tak sobie myślę, że setki zdjęć dostępnych na wyciągnięcie ręki to narzędzie, które można świetnie wykorzystać w swoim fotograficznym świecie, ale można też zrobić to źle. Bardzo źle.
myślę, że konto poniżej dokładnie obrazuje to, co chcę dzisiaj powiedzieć
jeszcze inspiracja czy już kopiowanie?
Od inspiracji do kopiowania droga jest bardzo krótka i trudna do zdefiniowania. No bo jak odróżnić jedno od drugiego i jak nie przekroczyć tej cienkiej granicy, żeby nie zostać posądzonym o plagiat?
Artyści różnych dziedzin inspirują się innymi od zawsze. Może w za czasów jaskiniowców było trochę trudniej – żeby namalować mamuta, to trzeba było dobrze zapamiętać jego szczegóły i odtworzyć później z pamięci, bo przypuszczam, że takie mamuty dość niechętnie pozowały. Niestety wtedy nie można było wejść na Pinteresta i sprawdzić, czy lepiej będzie się prezentować mamut na łonie natury, czy może bardziej mamut podczas polowania. Dlatego też te rysunki były jakie były. Nie bardzo było się na kim wzorować.
Ale już wtedy można było się zainspirować za bardzo i w swojej jaskini zrobić dokładnie taki malunek, jak u sąsiada mieszkającego trzy dni drogi obok, szczególnie że najpewniej nawet by się o tym nie dowiedział, bo przecież żaden z nich nie miał Instagrama.
Teraz w internecie jest mnóstwo zdjęć na każdy temat, a ludzie prześcigają się w coraz to kreatywniejszych pomysłach. Podobno stworzyliśmy już wszystko, a każda nowa rzecz, która powstaje, to tylko kopia tego co już było. Nie zgadzam się z tym; tak, ludzie kopiują się nawzajem, ale też każdego dnia zaskakują mnie swoją kreatywnością. Zatem: jak się inspirować i pobudzać swoją głowę do działania, ale robić to dobrze?
próbuj odtwarzać czyjeś zdjęcia, ale rób to dla siebie
To jest bardzo dobre ćwiczenie, o czym możemy się przekonać już na samym początku, kiedy próbujemy skopiować czyjeś zdjęcie. Najczęściej zostajemy z typowym „oczekiwania kontra rzeczywistość” w ręce. Dlaczego? Bo nie wiemy przecież, jak ktoś zrobił to zdjęcie. Nie znamy warunków, ustawień, pogody za oknem. Nie mamy tej samej wiedzy i umiejętności danej osoby. Ale próba odtworzenia czyjejś pracy zmusza nas do analizy: skąd padało światło? Czy było go dużo, czy mało? Jakiej przysłony powinnam użyć? Jak uzyskać konkretny efekt? Takie ćwiczenia powodują, że zaczynamy rozumieć, jak dane zdjęcie powstało i możemy wykorzystać to na własny użytek przy najbliższej sesji.
Malarze i rysownicy też tak robią – próba kopiowania słynnych obrazów to dla nich również świetne ćwiczenie. Ale wiesz, czego nigdy nie robią? Nie udostępniają tych prac, a co gorsza, nie mówią, że są ich autorami. Tutaj prawo mówi dokładnie to samo: kopiowanie czyjegoś pomysłu nie jest zabronione, jeśli robimy to w ramach ćwiczeń i NIGDZIE nie publikujemy. Nie wolno przypisywać sobie w takiej sytuacji tytułu autora, jeśli pomysł pochodzi od kogoś innego. Uczmy się od innych, ale szanujmy ich pracę.
punkt wyjścia, a nie kopia
Próba skopiowania czyjegoś zdjęcia jest też dobrym początkiem kreatywnego procesu poszukiwania swojego idealnego ujęcia. Czasami potrzebujemy tylko zacząć, a potem już dzieje się samo, więc niech to, co tak bardzo Ci się podoba, będzie tylko jakimś punktem wyjścia do Twojego własnego pomysłu. Inspiracja jest niczym innym, jak bodźcem i motywacją do działania właśnie i tak ten proces powinien wyglądać: to, co zobaczyliśmy, powinno nas popchnąć do stworzenia czegoś własnego, ale innego. A jeśli brakuje Ci pomysłów, zajrzyj do tego wpisu: skąd brać pomysły na zdjęcia?
dlaczego warto się inspirować?
Bardzo lubię u siebie proces od momentu, kiedy wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, aż do finalnego zdjęcia. Daję się temu ponieść i często jest tak, że początkowa myśl przekształca się w coś zupełnie innego, ale bazującego na pierwotnym pomyśle. Tak samo jest z inspiracją pracami innych osób: wychodzimy od zamysłu, który wpadł nam w oko, ale w trakcie tego procesu koncepcja zaczyna się zmieniać, aż dochodzimy do momentu, w którym stwierdzamy: o to właśnie mi chodziło! Bo dobra inspiracja ma być początkiem czegoś innego, pięknego, czego nikt jeszcze nie widział.
Ważne jest, żeby zapisywać wszystkie pomysły, które wpadają nam do głowy przy różnych okazjach. Chociaż zawsze wydaje nam się, że przecież nie ma takiej potrzeby, to nie chcę nawet myśleć, ile moich pomysłów zginęło w ten sposób śmiercią tragiczną, bo wypadły mi z głowy przy pierwszym mrugnięciu. Taki notatnik może być później bazą, po którą będziemy sięgać w trakcie naszych poszukiwań.
nie kopiuj jeden do jednego
To chyba najgorsze, co można zrobić. A widziałam takie przypadki już nie raz, natykając się na zdjęcie, które widziałam u kogoś innego już wcześniej. Inspiracja nie polega na tym, że bierzemy wszystkie elementy, które zobaczyliśmy u kogoś na zdjęciu i przenosimy je do swojej pracy. Inspiracja to nie jest skopiowanie dokładnie w ten sam sposób całego kadru. Granica jest dość cienka, więc warto zadać sobie pytanie, czy to jeszcze inspiracja, czy już kopiowanie – jeśli dwie prace mają bardzo wiele wspólnych punktów, powinna nam się włączyć w głowie czerwona lampka. I wtedy, kiedy jesteśmy autorami pracy, i wtedy, gdy się czymś inspirujemy. A jeśli już skorzystaliśmy z czyjegoś pomysłu za jego zgodą, to przy publikacji należałoby wskazać autora (często twórcy na Instagramie sami zachęcają, żeby ich oznaczać, jeśli któreś z ich zdjęć było bodźcem do naszej twórczości).
poza świadomością
Nie wiem czy wiecie, ale istnieje takie zjawisko jak nieświadoma inspiracja. Polega to na tym, że kiedy przeglądamy prace innych, to nasz umysł zachowuje w podświadomości obrazy, które zobaczyliśmy, a potem wykorzystuje je, kiedy zaczynamy coś tworzyć. Nieświadomie wykorzystujemy pomysł kogoś innego jako nasz i jesteśmy święcie przekonani, że jesteśmy jego autorami. Oczywiście nadal nie zwalnia nas to z odpowiedzialności za to, co robimy i nie jest to żadne wytłumaczenie. Dlatego lepiej dla bezpieczeństwa wyłączyć od czasu do czasu media społecznościowe i spróbować zainspirować się mniej oczywistymi rzeczami, żeby nie wpaść w pułapkę własnego umysłu. Zresztą social media potrafią nas czasem nieźle zablokować, kiedy za dużo ich przeglądamy, dlatego gdy mamy problem z kreatywnością, pierwszą rzeczą, którą powinniśmy zrobić, jest przestać przeglądać zdjęcia innych.
zapisuj obrazy w głowie
Kiedy szukasz pomysłu na zdjęcie, czy to podczas sesji, czy na przykład fotografowania codzienności, niech pierwszą rzeczą, którą robisz, nie będzie otwieranie zapisanej tablicy z inspiracjami na Pintereście. Czasem bardziej efektywną metodą jest grzebanie w swojej głowie w poszukiwaniu obrazów, które kiedyś nas zachwyciły – mniejsza szansa, że przesadzimy z inspiracją. To, co zachowaliśmy w pamięci, zazwyczaj różni się od oryginału, bo jest już przefiltrowane przez nasz sposób patrzenia na świat. Chociaż odtwarzanie kadrów z głowy jest trudniejsze niż zerknięcie w telefon, to powoduje, że głowa zaczyna pracować bardziej kreatywnie i efekt końcowy może nas naprawdę pozytywnie zaskoczyć.
nie przesadzajmy w drugą stronę
Jak w każdym przypadku, polecam zachować zdrowy rozsądek. Fotografia jest dość specyficzną dziedziną pod względem kopiowania i właściwie dość trudno powielić całkowicie czyjeś zdjęcie, co otwiera możliwości przesuwania tej cienkiej granicy między inspiracją a kopiowaniem. Jednak mam wrażenie, że od pewnego czasu istnieje tendencja do przesadzania w drugą stronę – przecież to, że ktoś zrobił podobne zdjęcie do naszego, to jeszcze nie jest powód do posądzania go o plagiat. Czasem może to być zwykły przypadek, a nawet jeśli nie, to dobry sygnał, jeśli inni inspirują się naszymi pracami. Ja też czasem korzystam z pomysłów innych osób, ale na efekt końcowy składa się wiele rzeczy – zastane warunki, użyty sprzęt, obróbka i to, w jaki sposób patrzę przez swój obiektyw. A każdy z nas patrzy inaczej i ten sam temat jesteśmy w stanie pokazać na tysiące różnych sposobów. Dlatego nie widzę nic złego w inspirowaniu się twórczością innych, bo to bodziec do tego, aby nasze zdjęcia stawały się coraz lepsze. Dla mnie inspiracja to taki rozpęd, dzięki któremu jestem w stanie wymyślać później swoje własne pomysły 🙂
Inspirować można się (a nawet trzeba) nie tylko przeglądając zdjęcia na Instagramie i Pintereście. Prawdę mówiąc, to tylko mały wycinek całego twórczego procesu i dużo bardziej efektywne są inspiracje pochodzące z codziennego życia. Tak naprawdę wszystko może być źródłem naszej inspiracji. Trzeba być czujnym i mieć uszy i oczy szeroko otwarte cały czas, ale to już temat na osobny post 🙂
.
.
.
.
Tysiące osób jeszcze nie obserwuje mnie na Instagramie – nie bądź jedną z nich!