
Jak robić zdjęcia z rozmytym tłem? Ładny bokeh na zdjęciach
krótka historia kółeczek
Podobno miłość do rozmytego tła mija wraz z nabieraniem przez fotografa doświadczenia. No, jeśli naprawdę tak jest, to ja nie jestem potwierdzeniem tej reguły. Zaczęło się od niewinnych pytań zadawanych zawsze cierpliwej przeglądarce: „jak robić zdjęcia z rozmytym tłem?” Najpierw był ultrazoom od Canona, taka cyfrówka, która miała wbudowany tryb portretowy. Chociaż aparat oferował tryb manualny, totalnie nie ogarniałam tych parametrów i jakoś te zdjęcia z rozmytym tłem nie chciały wychodzić. Udawało się tylko, kiedy stałam 4 kilometry od fotografowanej osoby i robiłam zdjęcia na największym zoomie, ale nadal nie rozumiałam dlaczego. A jak coś nie wychodzi, to przyczyna może być tylko jedna: słaby aparat. Dlatego czym prędzej kupiłam lustrzankę, bo jak lustrzanka, to wiadomo, że będą świetne foty, w końcu to aparat robi zdjęcia, czyż nie?
No nie, i dowiedziałam się o tym dość szybko, bo jakoś 5 minut po wyciągnięciu aparatu z pudełka i dowiadywałam się o tym codziennie przez kolejne 10 lat. Któregoś dnia zobaczyłam na którymś z fotoblogów portret z nieziemskim rozmyciem. Jakie to było dobre! I choć nie jestem zwolenniczką podawania parametrów pod zdjęciami, to ten jeden raz pomogło mi to niesamowicie. Autorka fotografii napisała, że zrobiła je Canonem 50mm 1.8, a kiedy okazało się, że ten obiektyw jest stosunkowo tani, natychmiast go zamówiłam, i to był początek wielkiej miłości z pięćdziesiątką, która trwa po dziś dzień.
Oczywiście nie pochwalam kupowania sprzętu bez znajomości parametrów, tak jak ja to zrobiłam, bo nie wiedziałam wtedy jeszcze, że za te piękne kółeczka na zdjęciach odpowiada niska wartość przysłony (1.2-2.8). Niemniej zakup tego obiektywu był strzałem w dziesiątkę i polecam go każdemu, kto nie ma ogromnego budżetu, a lubi zdjęcia z małą głębią ostrości, czyli właśnie rozmytym tłem.

zdjęcia z rozmytym tłem – w jaki sposób je uzyskać?
Zasady są takie:
- przysłona: im niższą wartość przysłony ustawimy (1,8, 2,0, 2,8, 3,5), tym bardziej rozmyte tło uda nam się uzyskać.
- ogniskowa: im dłuższa ogniskowa (50mm, 85mm, 100mm i wyżej lub teleobiektywy zmiennoogniskowe, np.70-300mm), tym bardziej uda się wyciągnąć fotografowany obiekt z tła. To dlatego cyfrowe aparaty z możliwością przybliżania, czyli zoomowania właśnie, też potrafią rozmywać tło. Przy krótkich ogniskowych (np. 20mm) trudno będzie uzyskać efekt rozmycia.
- odległość od obiektu i odległość obiektu od tła: im bliżej będziemy od fotografowanej osoby, tym tło będzie bardziej rozmyte. Tak samo działa odległość obiektu od tła – im dalej, tym lepiej.
czy można uzyskać rozmyte tło telefonem?
Tak! Nie będzie to co prawda jakość jak w lustrzance i wprawne oko to wychwyci, ale można to zrobić na dwa sposoby:
- włączyć tryb fotografowania PRO (taki, w którym mamy kontrolę nad parametrami zdjęcia) i zbliżyć się jak najbardziej do fotografowanego obiektu. Aparaty w telefonach zazwyczaj korzystają z niskich wartości przysłon, więc taki efekt można uzyskać bez żadnych sztucznych efektów, ewentualnie jeśli jest taka możliwość można ręcznie ustawić przysłonę na możliwie najniższą. Uwaga: jeśli robimy portret, trzeba znaleźć złoty środek między podejdź jak najbliżej a zrób zdjęcie z twarzą o dziwnych proporcjach.
- użyć trybu przysłony, który sztucznie rozmywa tło. Telefony robią to coraz lepiej i coraz dokładniej, więc można spróbować. Poniżej porównanie rozmycia uzyskanego telefonem:
zdjęcia zrobione telefonem w trybie PRO:
zdjęcia zrobione telefonem z użyciem sztucznego „efektu przysłony”:
zdjęcia z rozmytym tłem – jak to się je?
Moim ulubionym obiektywem jest nadal pięćdziesiątka i rzadko używam innej przysłony niż 1.4. Wiem, że niektórzy uznają to za błąd, ale przy mojej miłości do pięknego bokehu domykam ją z bólem serca. To rozmycie jest jednym z elementów mojego stylu i tylko słońce w pełnej krasie jest w stanie mnie do tego zmusić 😉 Uczucie, jakim pałam do „kółeczek” nie tylko nie minęło wraz z nabywaniem doświadczenia, ale umocniło się i rosło z każdym kolejnym zdjęciem. Jeśli też tak jak ja kochasz rozmyte tło, podpowiadam poniżej jak sprawić, żeby było jeszcze piękniejsze.
używaj stałoogniskowych obiektywów o niskich wartościach przysłony
Najprostszym sposobem na pięknie rozmyte tło jest zakup standardowego stałoogniskowego obiektywu 50mm o świetle 1.8 (to w wersji budżetowej, oczywiście jeśli dysponujemy większym budżetem, można zainwestować w lepsze szkło). Dlaczego akurat ten? Są to stosunkowo tanie szkła (poniżej 500 zł), które dają naprawdę piękny obrazek i charakterystyczny bokeh. Trochę ubolewam nad szkłami Sigmy, które są świetne jakościowo i dają ostry obraz, ale to rozmycie jest trochę inne niż w Canonie (któremu do brzytwy daleko) i takie „budyniowe”. Przez to częściej niż po Sigmę sięgam po Canona 50mm 1.4, z którego ostrością jest jak z dostępnością drożdży w czasach pandemii, czyli raz jest, raz jej nie ma. Fotografowanie tym obiektywem jest emocjonujące i raczej dla tych, co lubią czasem ryzykować, ale ja lubię jego plastykę i nic na to nie poradzę.

kup stary obiektyw stałoogniskowy
Stare obiektywy mają same zalety i jedną wadę: ostrość ustawia się w nich manualnie. Wiem, że brzmi to problematycznie, ale przy wykorzystaniu do bardziej statycznych ujęć są cudowną odmianą dla systemowych pięćdziesiątek. Od kiedy pamiętam miałam fioła na punkcie tych kółeczek i półkoli, a już swirl bokeh, czyli taki „zakręcony”, sprawiający wrażenie wirowania, to moja największa miłość zaraz po mężu, którego nie mam. Co ciekawe, dawniej taki bokeh był uznawany za wadę tych obiektywów, a teraz fotografowie szaleją na ich punkcie i potrafią wydawać na nie grube tysiące (a ja im się wcale nie dziwię). W swojej fotograficznej torbie od kilku lat mam Pentacona 50mm 1.8 podpiętego przejściówką do Canona, który kosztował mniej niż 100 zł. Ciekawostka: kilka lat temu, kiedy zamknęłam działalność zostawiłam go sobie na pamiątkę na znak, że nie kończę z fotografią na zawsze. I miałam rację! Od ponad dwóch lat znów działam fotograficznie na pełnych obrotach.
Z tych bardziej znanych staroci, często słyszę o Heliosie, ale nie przepadam za jego rozmyciem, choć wiem, że ma sporo zwolenników. Pentacon wygrywa u mnie tym, że jest ostry od najniższej wartości przysłony i co tu dużo mówić, uwielbiam go! Ten i pozostałe do kupienia na allegro, olx i targach staroci 🙂

pro tip: używaj live view
Czasem trzeba się nakombinować, żeby bokeh wyszedł dokładnie taki, jak chcemy. Wszystko zależy od naszej odległości od fotografowanego obiektu oraz odległości tegoż obiektu od tła. Przy większych odległościach kółeczka będą mniejsze, a im bardziej będziemy się zbliżać, tym bardziej będą się powiększać. Ważna jest też ogniskowa, bo 85-tką uzyskamy zupełnie inne rozmycie (większe „kółeczka”) niż 50-tką, za której bokeh dałabym się pokroić. A taką setką to już w ogóle uzyskamy inny efekt i bardzo mocne wyodrębnienie z tła, a kółeczek nie będzie wcale. Tutaj to już wszystko kwestia gustu: ja szaleję za malutkimi kółeczkami, ale Ty możesz uwielbiać rozmycie obiektywu o długich ogniskowych, gdzie szczegółów tła nie da się odróżnić. Podczas fotografowania najlepiej jest włączyć live view i manualnie ustawiać ostrość, zbliżać się i oddalać od obiektu i ustawiać pod różnym kątem, żeby widzieć na żywo różnicę i zrozumieć jak to działa. Czasem jeden kroczek zmienia naprawdę wiele.
a może obiektywy Lensbaby?
Lensbaby to jest taki plastikowy obiektyw, który wygląda jak zabawka, ale swego czasu miałam z nim fajną przygodę i lubiłam eksperymentować. Do mojego obiektywu było dołączone kilkanaście szablonów, które zmieniały kształt bokehu z kółeczek w serduszka, kwiatuszki i różne fantazyjne wzory. Do kreatywnych zabaw jak znalazł – szczególnie podczas fotografowania kwiatków skropionych rosą czy z lampkami w tle. Lensbaby umożliwia też odchylanie obiektywu w różne strony, co daje efekt podobny do obiektywów tilt-shift (acz wiadomo, że to nie ta półka cenowa i jakość), a bardziej do freelensingu, czyli robienia zdjęć z odpiętym obiektywem. Głębia ostrości jest w nim malutka, więc ciężko tutaj mówić o ostrości, bardziej o klimatycznych nieostrościach. Taka ciekawostka i małe urozmaicenie fotograficznych wojaży 🙂
wykorzystaj lampki nie tylko od święta
Jak bokeh to i światełka, wiadomo! Lata doświadczenia powodują, że już z daleka widzę, co będzie się pięknie „kółeczkować” na zdjęciach. Lampki (te choinkowe i nie tylko) oczywiście są wysoko na liście. Żeby uzyskać taki efekt, trzeba ustawić standardowo jak najniższą wartość przysłony i oddalić lampki od fotografowanej sceny, tak, żeby stanowiły tło. Nie wiem, czy znacie patent na bokehowe serduszka: wystarczy wyciąć z grubszej, czarnej kartki kółko a w środku dowolny kształt: serce, kwiatek itp. i przykleić taśmą do obiektywu. I zamiast kółeczek pojawi się dany kształt. Warto wypróbować ten sposób nie tylko z lampkami w tle, bo ogólnie bokeh zmienia się wtedy nie do poznania i można uzyskać ciekawe efekty.

jak to jest z tą pełną klatką?
Jeśli słyszeliście kiedyś, że aparaty pełnoklatkowe charakteryzują się lepszą plastyką obrazu, niż te niepełnoklatkowe, to oczywiście słyszeliście prawdę. Faktem jest, że za coś jednak się dopłaca, decydując się na pełną klatkę, niemniej to nie jest AŻ tak wielka różnica, jakby się mogło wydawać. Jasne, że wprawne oko od razu to wychwyci, ale jeśli nie masz pełnej klatki, to nie jest powód, żeby odkładać aparat na półkę. Te różnice są bardzo subtelne, dlatego działaj z tym, co aktualnie masz, bo każdym aparatem da się uzyskać fantastyczne efekty, nawet jeśli jest to najprostszy Canon 1000D.
dlaczego czasem „kółeczka” nie wychodzą?
Mniej doświadczone osoby mogą mieć problem z tym, jak fotografować, żeby nie tylko tło było rozmyte, ale i te „kółeczka” się pojawiały. Najczęściej problemem jest nieodpowiednie ustawienie względem światła. Moją radą jest próbować i robić dużo zdjęć w różnych warunkach: pod światło, ze światłem bocznym, przy zachmurzonym niebie itp. Z czasem zaczniecie zauważać, kiedy robić zdjęcia, żeby efekt jak najbardziej Was zadowalał. Piękny bokeh można uzyskać w lesie, a jeszcze lepiej, kiedy przez liście przebija delikatne światło złotej godziny. Wszelkie krople wody są mile widziane: rosa czy deszcz, śnieg i najbardziej fotogeniczna roślina świata, czyli wrzos 😀 najczęściej w ten sposób są fotografowane portrety i roślinność, ale ograniczenia są tylko w naszych głowach i nie ma co się im poddawać.
Mam nadzieję, że rozjaśniłam Wam trochę ten temat i że zachęciłam Was do eksperymentów z głębią ostrości mniejszych i większych. Ja biegnę właśnie po swojego Pentacona, bo pisząc o tym wszystkim samej zachciało mi się robić zdjęcia i liczę na to, że na Was ten tekst też tak zadziałał 🙂 Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało w komentarzach.
A może szukasz inspiracji? Koniecznie zajrzyj do tego wpisu: https://patrzszerzej.pl/skad-brac-pomysly-na-zdjecia/
Więcej moich zdjęć możesz zobaczyć na moim Instagramie: https://instagram.com/patrzszerzej. Oprócz solidnej porcji zdjęć znajdziesz również porady fotograficzne na Instastories oraz cykliczne wyzwanie autoportretowe.
Chcesz dołączyć do autoportretowego wyzwania? Zerknij tutaj: https://patrzszerzej.pl/zrob-sobie-zdjecie-wyzwanie-autoportretowe/